niedziela, 8 maja 2011

Kawa po macoszemu

Kiedy zasoby finansowe topnieją, a kawiarniane towarzystwo odjeżdża ku zachodzącemu słońcu, człowiek chwyta się ostatniej deski ratunku. Przychodzi nagła potrzeba, więc kawę z sieciówki próbuje odtworzyć w domu.
Tu zaczynają rodzić się problemy. Nie ma spieniarki, lodu, ani syropu- klucza do sukcesu. Trybiki pracują, aby wymyśleć plan zastępczy.

Skąd wziąć spienione mleko?
Wujek google nie służy tym razem dobrą radą. Nie ma spieniarki, nie ma ekspresu. Mikser jest, ale zbyt duży, aby angażować go do tego celu. Blender- wybieram cię.
Występują:
Mleko 3,2 % UHT- od uchatej krowy
Blender- znanej firmy, bez możliwości wyboru wysokości obrotów

Miksuję i miksuję. Ku mojej wielkiej radości mleko staje się lekko spienione. O dziwo, misję kwalifikuję jako zakończoną sukcesem.

Jak wystudzić kawę?
Możliwości jest wiele. Nie wymyślam jednak nic nowatorskiego, bo kubek ląduje w zimnej wodzie. Brakuje lodu, ale z tempem procesu krystalizacji nie wygram.

Czym zastąpić syrop?
Tutaj opcja jest tylko jedna. Dlaczego syrop, który pasuje do herbaty i wody, nie miałby sprawdzić się z kawą? Dla bezpieczeństwa wlewam jedną łyżeczkę.

Kawa i syrop, mieszane, niewstrząśnięte w połączeniu z mlekiem na wpół spienionym tworzą jedność.  Okiem smakosza testuję konsystencję. Kierując nos w stronę wypełnionego kubka, zaciągnąm się wonią kawy. W celu uwolnienia pozostałych aromatów należy energicznie! zakręcić kubkiem. Po analizie woni czas na ocenę smaku. Biorąc pierwszy łyk należy na chwilę zatrzymać kawę w ustach.

Niestety degustacja napoju nie robi wrażenia, bo walory smakowe pozostawiają wiele do życzenia.
Nie próbujcie tego w domu.

Ocena: 2,5/10